Recenzje
Iron Sky
- Szczegóły
- Kategoria: Film
- Opublikowano: piątek, 04, maj 2012 21:30
- jm
- Odsłony: 2863
To dobry film. A muszę przyznać, że kiedy w połowie lutego z Berlinale dochodziły wieści o wielkim sukcesie fińskiego filmu o nazistowskiej inwazji z księżyca... ciekawość mieszała się z obawą, czy nie zobaczymy kolejnego Rocky Horror Picture Show (wiem, narażam się).
To co miałem okazję zobaczyć w kinie, to lekko opowiedziana historia, którą należy oglądać z przymrużeniem oka - w końcu to komedia SF. Opowiedziana historia orbituje na poziomie absurdu gwarantującym humorystyczny efekt. Starająca się o reelekcję pani prezydent (prezydenta?) USA (Stephanie Paul) do złudzenia przypominająca republikańską eks-kandydatkę na prezydenta Sarę Palin znaną z karykaturalnych wpadek, za namową demonicznej doradczyni Vivian Wagner (Peta Sergeant) wysyła misję na księżyc. W końcu hasłem kampanii jest "Ona potrafi!". Misja kończy się wielkim bum, a jedyny ocalały astronauta - czarnoskóry James Washington (Christopher Kirby) staje oko w oko z oddziałem nazistów... Okazało się, że ciemna strona księżyca stałą się w końcu II wojny światowej schronieniem dla hitlerowców. Fryce po cichutku budują okręt bojowy Götterdämmerung (Zmierzch Bogów) - monstrum mogące zniszczyć całą planetę oraz hodują w duchu IV (sic) Rzeszy nowe odziały mające "podźwignąć" Ziemian z ich upadku. Dorzućcie do tego trochę miłości (Julia Dietze jako Renate musi wybrać między granym przez Otto Goetza Klausem, a Washingtonem), żądzy władzy i celów co to uświęcają środki i historia gotowa. Kostium, trzeba przyznać, jak na komedię trudny - trauma wojny przetrwała w zbiorowej świadomości i wszystko, co z nią związane jest raczej straszne niż śmieszne. Z drugiej jednak strony obśmiewanie rzeczy strasznych ma u nas długą tradycję (zob. Satyra walcząca R.M. Grońskiego Polityka nr 10 '12).
Na wielkie uznanie zasługują zdjęcia Mika Orasmaa oraz scenografia. Nazistowskie maszynerie są po prostu piękne, a muzyka zespołu Laibach nadaje tej kreacji realizmu.
Film warto zobaczyć - to spora dawka relaksu choć... Końcówka ma raczej wymiar refleksji nad człowiekiem i obecną cywilizacją i nie jest to refleksja budująca.